21
« dnia: Czw, 28 Gru 2017, 13:24:10 »
Kiedy pertraktacje z Haekto zawiodły (co było pewne) i wyszło na jaw, że razuryjska elita została przekupiona złotem i słodkimi obietnicami, czym prędzej opuściłem Angemont i udałem się do wioski Pongbum, gdzie czekał na mnie staruszek Ma.
- Nic z tego. Demon nie ustąpił - oznajmiłem po przybyciu.
- To bardzo źle - odpowiedział zamyślony dongmu. Nie możemy stać z założonymi rękoma. Musimy działać! Wieści jednak szybko unoszą się na wietrze, więc mam dobrą wiadomość - klany Dong, Xiang i Chong już opowiedziały się po naszej stronie. Wkrótce przybędą do nas ich przedstawiciele. Zła wiadomość jest taka, że miasta nas nie posłuchają, to raczej pewne.
- Chociaż tyle - powiedziałem. Razuryjscy rolnicy są silni i wierzę, że uda nam się zmusić Haekto do wycofania się.
Wiedziałem, że trzeba będzie zorganizować zbrojny opór. Wiedziałem, że trzeba będzie postawić się siłom zła. Miałem plan, żeby z połączonych klanów zorganizować wyprawę w Andameby - Długi Marsz i tam, na dużych wysokościach, wybudować świat wolny od Haekto, świat wolnych i dobrych ludzi.