[
to jest przekaz satelitarny z Grodziska]
Wasze Ekscelencje, Szanowni Goście.
Zacznę od określenia, które kanały nie nadają się do promowania mikronacji:
1) twitter - całkowicie chybiony pomysł. Twitter to nie jest narzędzie do promocji i reklamy. To flow wolnych i szybkich myśli. Jeśli nie ma nikogo, kto prowadziłby nasze konto, brał udział w REALNYCH dyskusjach na REALNE tematy, i w ten sposób ściągał na siebie zainteresowanie, to po prostu para w gwizdek. Każda próba automatyzacji Twittera to błąd - ten błąd popełniamy świadomie w Sarmacji, bo nasz GAP jest z Twitterem spięty, jednak to jest działanie nieproduktywne i daje takie same efekty jakby go nie było. To nie jest narzędzie do tego.
2) instagram - kolejny pomysł, który nie wypali. To nie ten target, nie to narzędzie. Tagowanie jest OK, i ściąga zainteresowanie, ale aby ściągać dzięki temu nowe osoby do mikronacji? Po czym? Po tagu #sarmacja? #hasseland?
3) IMO nie jest najszczęśliwszym narzędziem YouTube - bo pytaniem jest kim jest przeciętny odbiorca treści na YouTubie i czy potrzebna nam rozdygotana 13-latka czy 14-letni troll z nadmiarem hormonów? Promocja za pośrednictwem "vlogerów" to iMO też nieporozumienie.
Nie znam snapchata. Wiem co to Tinder

Co się zaś tyczy Facebooka. Oczywiście jest to kanał, który w Polsce w sposób szczególny jest synonimem określenia social media. Natomiast promocja na FB by była efektywna musi być promocją celowaną. FB jako narzędzie marketingowe posiada szerokie możliwości określania targetu i kierowania postów do wskazanych grup odbiorców. Problem w tym, że to kosztuje. Wrzucanie ogólnych postów nie da nic, wrzucanie postów hermetycznych da jeszcze mniej. Z każdym jednym fanpagem mikronacji na FB jest jeden problem — treści na nim prezentowane są ciekawe dla osób, które już ideę mikronacji znają i są gotowe kliknąć i zobaczyć. Kolejny jednak problem jest w tym, że samo czytanie i klikanie w linki nie jest działaniem wystarczającym. By post na FB szedł w świat musi być komentowany, lajkowany, udostępniany - a to się nie dzieje. Dlaczego? Bo się wstydzimy naszego hobby.
Jakimś rozwiązaniem jest jednak stworzenie kilku artykułów, dobrej jakości, dobrego flow, które zaproponować można jako materiały podkładowe dla osób, które prowadzą lifestylowe blogi o hobby. To jest źródło potencjalnie ambitniejszych odbiorców - tam trzeba czytać, a nie tylko oglądać wygłupy vlogera.
Pozdrawiam,
Robert Fryderyk
[
koniec przekazu]